O męskich sportach

Uprawiać… nie uprawiać?, czyli męskim okiem o świecie męskich sportów.

Kiedy byłem małym chłopcem, z każdej strony słyszałem zachęty do tego, abym znalazł sobie aktywne, sportowe hobby. Tak było, jest i pewnie będzie, że małych chłopców, częściej niż dziewczynki, namawia się do uprawiania różnych sportów. „Będziesz zdrowy” – mówili… „Będziesz mieć pakiety mięśni, niczym u Herkulesa!” – grzmiały głosy dorosłych. Jeszcze wtedy nie do końca byłem świadomy tego, że regularna aktywność fizyczna stanie się nieodłącznym elementem mojego chłopięcego, a w przyszłości również i dorosłego, życia.

Wnikliwe oko dojrzałego obserwatora zjawisk społecznych doszukało się wielu badań odnoszących się do aktywności sportowej Polaków. Innych narodowości również.
Jeśli przyjrzeć się im uważnie, to ciekawe okaże się, że pod względem częstotliwości uprawiania sportów polskie kobiety dorównują przedstawicielom męskiej części naszego społeczeństwa. Zupełnie inaczej jest na przykład u Brytyjczyków, przez których stereotypowo przelewa się flegma i którzy zaspokajają głód tradycyjnym Fish & Chipsem tudzież średnio wysmażonym stekiem z frytkami. Na Wyspach mężczyźni uprawiają sport dwukrotnie częściej aniżeli kobiety. Godne pozazdroszczenia jest podejście do uprawiania sportów przez społeczeństwo skandynawskie. Bez względu na płeć, Finowie uwielbiają masowo uprawiać różne dyscypliny, przez co mają do nich zdecydowanie praktyczne podejście. Niekończąca się analiza…

Nie trzeba nikogo przekonywać do tego, że przepełniony siłą i witalnością męski świat zasadniczo różni się od subtelnej i delikatnej strefy życia kobiet. Można więc przypuszczać, iż mężczyźni podejmują się uprawiania sportu przede wszystkim dla utrzymania dobrej kondycji fizycznej przy jednoczesnym kierowaniu się motywacją prozdrowotną. Otóż nie, a właściwie nie do końca tak właśnie jest. Mężczyźni trenują sport, bowiem wysiłek fizyczny gwarantuje im doświadczenie uczucia przyjemności. Jednocześnie ma on przyczyniać się do odreagowania wszelkich stresów, nabytych za sprawą wystąpienia różnych życiowych sytuacji. Nie bez kozery wskazać można również na aspekt dbania o własną urodę, bo przecież mężczyzna, jeśli tylko dobrze się postara, zrobi wszystko, aby zaimponować wyglądem nie tylko w oczach kobiety, ale również, a może przede wszystkim, w oczach kolegów z siłowni, bieżni, boiska, basenu czy w jeszcze innych okolicznościach umożliwiających podejmowanie sportowych wyczynów.

Wyczyn. Jak rozumieć jego znaczenie? Może się on kojarzyć z czymś odważnym, trudnym w osiągnięciu, niczym wykonanie kaskaderskich skoków, w dodatku ze spadochronem. Dla każdego wyczynem może być zupełnie coś innego. Ktoś za nie lada wyczyn może uznać niedzielne wyjście z łóżka wczesnym rankiem, aby iść pobiegać, zaś dla kogoś innego będzie to przebiegnięcie tytanicznego wysiłkowo maratonu lub dotarcie na jeden z najwyższych górskich szczytów. Jednakże zdobycie szczytu może wcale nie być wyczynem dla kogoś, kto regularnie trenuje wspinaczkę wysokogórską. Widać więc, że coś, co dla jednych jest spektakularnym wyczynem, dla innych będzie tylko zwykłym czynem.

Jestem pewien, że regularna aktywność fizyczna jest tak samo ważnym elementem męskiego życia jak zbilansowana dieta i kontrola wagi. Bez nich trudno jest osiągnąć zadowalające wyniki w uprawianej dyscyplinie. Mężczyzna czynnie uprawiający sport powinien sprawiać sobie wspomnianą wcześniej przyjemność nie tylko okazywanym wysiłkiem. Równie istotna jest zawartość talerza, bo przecież to, co się na nim znajduje, stanowi najważniejsze źródło energii, siły
i dobrej kondycji człowieka. Chodzi tu o zaserwowanie sobie uczty dla ciała i ducha, dostarczenie ciału pożywki pozwalającej na zaspokojenie głodu w wartościowy sposób. Spędzanie znacznej części życia na sali treningowej wymaga od sportowca ciągłego podejmowania racjonalnych wyborów żywieniowych – doskonale o tym wiem. Stało się i tak, że musiałem nauczyć się równoważyć siedzącą pracę zawodową z aktywnościami sportowymi. W przypadku sportowca urzędnika każdy powrót do domu wiąże się ze sprawiającym przyjemność zaspokojeniem głodu. Nie odważyłbym się nawet pomyśleć: „kochanie, ja tego jeść nie będę!”. Plan żywieniowy opracowywany przez najlepszego specjalistę, jakiego znam, pozwala mi na osiąganie upragnionych wyników zarówno w biurze, jak i na macie do ćwiczeń. Jednoznacznie mogę zatem stwierdzić, że ów pokarm dla ducha i ciała może przybrać co najmniej dwie formy: polędwiczek w sosie kurkowym oraz każdej zdrowej i przemyślanej aktywności, prowadzącej do osiągnięcia zamierzonego efektu. Konkludując ten wątek, pozwolę sobie na przytoczenie pewnych słów: „Jest wielu fanatyków zdrowego żywienia, którzy jedzą tylko naturalne produkty, ale nie ćwiczą i wyglądają okropnie. Są też i tacy, co ćwiczą jak szaleni, ale jedzą świństwa. Sport jest królem, dieta królową. Wystarczy to połączyć i będzie królestwo!” (Jack LaLanne).

Zastanawiałem się nad wyczynem, teraz przyszła kolej, aby pochylić się nad skojarzeniem pojęć „efektywna aktywność”, „efektywny trening”. Efekt jest czymś bardzo pożądanym, dającym się zauważyć, różnicującym stan bieżący od poprzedniego. Aby go osiągnąć, należy całe ciało, każdy mięsień zaangażować do aktywnej pracy. Tylko w taki sposób uprawiana aktywność zapewni wszechstronny i harmonijny rozwój sylwetki. Jednak nie każda aktywność ruchowa angażuje mięśnie w takim samym stopniu. Większość ćwiczeń nastawiona jest na obciążenie konkretnych grup mięśniowych; jedne bardziej angażują uda, inne skupiają się na pośladkach czy brzuchu. To nic innego, jak tak zwany wysiłek lokalny. Bieganie, pływanie, taniec – te aktywności zalicza się do najefektywniejszych rodzajów treningów. Ich zaletą jest to, że nie tylko zwiększają siłę mięśni, ale również mają wpływ na poprawę kondycji ruchowej i elastyczności całego ciała. Należy podkreślić to, jak ważna jest owa elastyczność mięśni. Ma ona znaczenie dla funkcjonowania człowieka teraz i w przyszłości. Może niektórym przyszłość wydaje się być zbyt odległym, a nawet abstrakcyjnym pojęciem, niemniej przyjdzie się nam  z nią zmierzyć szybciej, niż się nam wydaje. Czy tylko ja za kilka czy kilkanaście lat chciałbym mieć prostą i atrakcyjną sylwetkę? Pytanie to wrzucam do puli retorycznych, bo odpowiedź na nie jest dość oczywista.

Zdarza mi się czasem obserwować miejskie plenery, w których lokalna społeczność aktywnie i na miarę swoich możliwości uprawia rekreację. Z tych moich obserwacji wynika jedno zasadnicze spostrzeżenie, mianowicie: z tego typu miejsc korzystają przede wszystkim młode dziewczyny tudzież dojrzałe panie. Plenerowe siłownie zostały wybitnie zdominowane przez kobiety, dla których nie bez znaczenia pozostaje smukła, zgrabna sylwetka, a co za tym idzie, także dobre samopoczucie. Gdzież zatem podziali się mężczyźni?! Oni są, ćwiczą, trenują, wylewają pot i okupują go łzami
w siłowniach zamkniętych, w towarzystwie innych mężczyzn, skupionych na treningu Spartakusa. Oni wiedzą,
że siedzenie przed telewizorem nie przyniesie im tylu korzyści, co wyciskanie sztangi w miejscu, w którym aż kipi
od nadmiaru testosteronu, i że dzięki temu są lepiej traktowani przez najbliższe otoczenie. W pradawnych czasach mężczyzna, chcąc zdobyć uznanie, musiał przynieść mamuta do przysłowiowej jaskini, zdobyć kobietę i stworzyć rodzinę. Powinien być również najsilniejszy w swoim otoczeniu. Czasy mamy zupełnie inne, ale nie zmienia to faktu, że silny fizycznie i psychicznie mężczyzna jest nadal obiektem zainteresowania, a nawet pożądania.

Alternatywą dla treningu na siłowni jest trening w domu. Znam kilku typowych domatorów, dla których prawdziwym… wyczynem jest wyjście z domu na siłownię. Prawda jest taka, że niezależnie od miejsca odbywania treningów ilość ćwiczeń rozpisanych na wszystkie partie ciała pozostaje niezliczona. Lecz mamy tu jeszcze jedną prawdę. Istnieje ryzyko, że jeśli decydujemy się na budowanie sylwetki w domu, rzeźba, siła oraz wydolność organizmu sportsmena zmieni się w niewielkim stopniu. Niewielki wyczyn… niewielki efekt… Rezultatów treningu domowego nie można porównać z efektami osiąganymi dzięki wysiłkowi z ciężarem. Poza tym siłownia jest miejscem o sporym potencjale, chociażby takim, że spotykają się tu ludzie o takich samych lub zbliżonych zainteresowaniach, osoby
o podobnych umysłach.

Czy prawdziwy mężczyzna uprawia fitness? Czy fitness nie kłóci się z wizerunkiem prawdziwego mężczyzny? Oto są pytania! Nie bez przyczyny zostały one postawione, bo ostatnimi czasy ta właśnie forma rekreacji wdarła się szturmem do siłowni na całym świecie. Mimo iż można ją uznać za dość rewolucyjną w podejściu do aktywności fizycznej, nie cieszy się zbyt dużą popularnością, zwłaszcza wśród mężczyzn – typowych siłaczy ze spoconymi torsami, wyciskaczy nadmiernych kilogramów, zwolenników ciężkich ćwiczeń, które jednak wymagają konkretnej siły i sprawności. Szkoda, bo podczas treningów fitness ćwiczący mają nie tylko możliwość rozbudowy masy mięśniowej i rzeźbienia sylwetki, ale również pracy nad koordynacją ruchów i balansem. To swoistego rodzaju trening całego ciała. Co zatem siłownie proponują mężczyznom w ramach zajęć fitness? Najbardziej męski wydaje się być CrossFit, trening z grupy obciążających, łączący w sobie elementy siłowe i gimnastyczne, takie jak na przykład pompki, podciąganie, martwy ciąg, brzuszki czy skakanie na skakance. Cieszyć może fakt, że bierze w nim udział coraz więcej aktywnych panów. Należałoby również wspomnieć o zajęciach body challenge. W tym jednak przypadku nie można mówić o jakimkolwiek oszczędzaniu. Ten trening nie liczy się z żadnymi kompromisami, a prawdziwy mężczyzna ma szansę poznać granice swojej wytrzymałości. Ktoś chętny?

Sport to prawdziwe uzależnienie i wie o tym każdy, kto bardziej lub mniej wyczynowo uprawia swoją aktywność. Jest on tak samo uzależniający, jak alkohol, narkotyki czy hazard. Kilka treningowych dni w tygodniu staje się sposobem na życie, bo dostarcza człowiekowi odpowiedniej dawki adrenaliny, tak bardzo potrzebnej do funkcjonowania w świecie. Niczym hazardziści stawiamy wszystko na jedną kartę i pędzimy na salę gimnastyczną wprawić w ruch swoje ciało. Wydzielanie się endorfin w czasie wysiłku fizycznego oraz bezpośrednio po jego zakończeniu stanowi niesamowicie przyjemne odczucie. Dzięki nim wyczynowcy nie czują bólu, nawet gdy doznają urazu. Mądrzy specjaliści od anatomii i fizjologii są wyznawcami teorii mówiącej o tym, że to nie sport, ale ruch w ogóle jest dla człowieka prawdziwym zdrowiem. W pełni się z nimi zgadzam i z pewnością tę teorię poprze wielu mężczyzn czytających te słowa. Uprawianie sportów niesie ze sobą ryzyko kontuzji, ale przecież każdy wie, że można je minimalizować poprzez odpowiednie przygotowanie się do treningu. Nadeszła pora, aby przyznać się do czegoś przed szerokim gronem odbiorców: tak, jestem uzależniony od sportu i jest to jedno z najlepszych uzależnień, z jakimi mogłem się zetknąć.

Współczesne realia stawiają przed mężczyznami wiele wymagań i oczekiwań. Niewątpliwie jednym z takich wymagań jest posiadanie nienagannego wyglądu i wysportowanej sylwetki, co jest możliwe do osiągnięcia dzięki uprawianiu różnych aktywności. Im bardziej wyczynowo sport jest uprawiany, tym lepiej. Uwidacznia się wtedy męska siła, upór, determinacja. Wysportowany mężczyzna wykazuje się większą pewnością siebie, buduje się w nim wyższa samoocena. Stwarza on wrażenie prawdziwego bodyguarda i roztacza wokół siebie magnetyczną aurę atrakcyjności. Zresztą, wyczynowe dyscypliny kojarzone są w społeczeństwie raczej z męskością aniżeli z kobiecością. Można powiedzieć, że wiele dyscyplin po dziś dzień zachowało swój „męski” charakter. Tak czy inaczej, ważne jest, aby te nasze sporty dopasowywać pod kątem swoich własnych możliwości, bo przecież ich uprawianie ma sprawiać nam przyjemność
i przynosić oczekiwane efekty. Jeśli znajdujemy jakąś aktywność, która jednocześnie przynosi nam niesamowity relaks
i spełnienie, róbmy to bez zastanowienia. Sport ma nieść nie tylko rozszerzanie klat, ale również rozszerzanie własnych perspektyw życiowych. Tak ma być bez względu na to, czy jesteś kobietą, czy mężczyzną.

Tak jak zacząłem, tak pragnę zakończyć wątkiem autobiograficznym. Jako sportowiec bogaty jestem w różne pozytywne doświadczenia. Ich zdobywanie rozpocząłem jako młody chłopiec, uważnie słuchający tego, co wówczas mówili do mnie dorośli. Zawierzyłem im, oddałem się im pod opiekę, dałem się im kierować. Dziś jestem tym, kim jestem. Przez niemalże całe życie towarzyszy mi sportowa pasja, którą staram się zarażać wszystkich wokół, zwłaszcza tych najmłodszych. Fascynacja wybraną przed laty dyscypliną trwa do dziś i w znacznej części wypełnia mój męski świat. Tylko ponoszenie trudu umożliwia sięgnięcie gwiazd. Per aspera ad astra – tak brzmi moje życiowe motto.

Skip to content